27 mar 2016

Happy Easter!

Jaj przepięknie malowanych, świąt słonecznie roześmianych, w poniedziałek dużo wody, zdrowia, szczęścia oraz zgody z okazji Wielkiej Nocy wszystkim czytelnikom bloga Magda życzy ;)

20 mar 2016

Zima 2016

Jak ten czas szybko nam zleciał! Pamiętam, że niedawno przecież temu była jesień, nowy rok szkolny, początki zimy, święta, nowy rok, a tu już mamy wiosnę! Jak zawsze, pod koniec każdej pory roku dodaję na naszego jutuba filmik podsumowujący naszą pracę, osiągnięcia czy wyjazdy. Szczerze powiedziawszy nie mogę zaliczyć zimy 2016 do udanych. Cały prawie czas siedziałyśmy w domu lub chodziłyśmy na krótkie spacery. Co do mnie to byłam tylko raz odwiedzić szczeniaki w hodowli "Dolina Limonki". Nie byłyśmy na żadnym seminarium, spacerze grupowym, wystawie. Na dodatek w styczniu dopadło mnie lenistwo i opuściłam się w blogowaniu, ale w porę obudziłam się i od drugiej połowy lutego posty są regularnie co tydzień. Spokojnie, to wszystko już z tych gorszych spraw. Tegoroczna zima okazała się być bardzo sztuczkowa. Sasha nauczyła się chodzić na przednich łapach (no jeszcze z pomocą naprowadzania mojej ręki, ale staram się ją stopniowo eliminować) nauczyłyśmy się sztuczki head, słonik (kręcenie się na przykład na pudełku), przysiady. Poza tym dużo ćwiczyłyśmy na piłkach, głownie wieczorami. Tu się pojawia wielki mankament zimy - bardzo szybko robi się ciemno. Na domiar złego tegoroczna zima była mało śnieżna, a temperatury były niskie. Na szczęście będzie już lepiej, w końcu wiosna nadchodzi, a z nią dłuższe dni i wyższe temperatury, więc więcej czasu będziemy spędzały na zewnątrz. Oby nadchodząca wiosna okazała się zdecydowanie lepsza od zimy. Choć zapowiada się bardzo obficie jeżeli chodzi o wyjazdy, szkolenia. Mamy zaplanowane dwa seminaria (sztuczkowe i frisbowe), wystawę w Rybniku, dużo spacerów ze znajomymi oraz nasze pierwsze, treningowe zawody agility! Będzie się działo! Na sam koniec zapraszam na filmik podsumowujący zimę. Nie jest on taki jak sobie zaplanowałam, ponieważ kilka scen zimowych nie wiadomo jak zniknęły. Link poniżej :)

14 mar 2016

Head

W planach na rok 2016 miałam między innymi nauczyć Sashę sztuczki head, czyli utrzymywania zabawek na głowie. Dopiero teraz fatyguję się do napisania co nie co o nauce tej sztuczki oraz efektach pracy nad nią, czyli około prawie dwóch miesiącach zmagań z jej nauczeniem. Oczywiście licząc drobniutkie przerwy, takie jak mój prawie tygodniowy wyjazd, który niestety odbył się bez Sashy, a więc możliwości do praktykowania tej sztuczki nie było.
Najtrudniejszą częścią nauki tej sztuczki (w przeciwieństwie do innych trików) było to, że początek był nie łatwy. Wnioskując po minie małej, będącej mniej więcej po pierwszej sesji: "Mamo ciebie chyba pogięło, abym to tak trzymała na głowie, mamo to spadnie!". Nie da się ukryć, że było bardzo ciężko. Na początek zaczynałam od postawienia na jej kufie zwykłej karty z talii. Potem próbowałam zrobić jeden, malutki kroczek od niej, ale kończyło się to porażką. Najprawdopodobniej przy początkach dla Sashki mogło być to bardzo nieprzyjemne odczucie, mając coś na głowie, a na dodatek nie można było tego strącić. Jednakże w późniejszym czasie okazało się, że po prostu wystarczyło tylko (a może aż) trochę cierpliwości i czasu, żebym mogła na przykład dodać już całą talię kart na jej głowę i odsunąć się od niej na więcej niż jeden krok. Oficjalnie zakończyłyśmy ostatni etap tej sztuczki wtedy, kiedy udało nam się dojść już do utrzymywania piłki.
Starałam się o urozmaicanie przedmiotów znajdujących się na jej głowie, w przykładzie o klikier (bez którego z pewnością nawet do tej pory Sasha by tej sztuczki nie ogarnęła) o świeczkę (spokojnie nie zapalałam jej), telefon, jakąś małą książkę, długopis, piłki na nogach, czy zwykłe piłki. Za niedługi czas nabędziemy KONGa, którego również będziemy utrzymywać. Chodzi mi po głowie jeszcze jeden pomysł, taki zaliczany raczej do tych "level hard", a mianowicie o utrzymywanie obiektywu, czyli "słoika" na kufie. Po pewnym czasie wybiłam to sobie z głowy, nawet jeżeli udałoby nam się wyuczyć tego do perfekcji. Nigdy nie wiadomo kiedy w danym momencie, nagle nasz pies nie usłyszy jakiegoś huku, wrzasku. To właśnie może naszego psa bardzo zdekoncentrować, rozproszyć i wtedy będzie tylko "bam" oraz łezki nad prawdopodobnym uszkodzeniem obiektywu. Zaawansowaną wersją tego triku jest również trzymanie jedzenia na głowie. To bardzo korci psa, ten zapach smakołyków, bądź czego tam podczas sesji używacie.
Kolejną częścią są rozproszenia. Kiedy już ładnie młoda trzymała to coś na głowie to ja, żeby upewnić się czy wytrzyma rzucałam jej na ziemię smakołyki, ulubione zabawki i inne oraz okrążałam ją lub wychodziłam z pokoju. Po pracy w rozproszeniach przyszła mi na myśl jeszcze jedna sprawa. A gdyby tak Sasha headowała prosząc? Prawie, że nie możliwie stało się możliwe, aczkolwiek niestety nie mogę wam tego teraz udowodnić, ponieważ idealnie wtedy kiedy już za to się zabierałam rozładował mi się aparat. Krótko mówiąc udało nam się zrobić nietypowego susła, bez dowodu. Na pewno w późniejszym czasie dodam fotki czy filmik o to się nie bójcie. Oglądając zdjęcia lub filmik poniżej mogliście zauważyć pewną rzecz - dlaczego Sashowe uszy podczas tej umiejętności są mocno przechylone w tył? Otóż dzieje się tak, ponieważ Sasha przechyla głowę do tyłu, a one automatycznie również. Może to wiedzieliście już, ale ja dla pewności wspominam o tym, żeby później nie było, że ona tak robi, bo jest "maltretowana" :P Powolutku dobiegamy do końca postu, a więc ja tradycyjnie zapraszam na kolejny filmik, którego link znajduje się poniżej.

6 mar 2016

Z wizytą u klusek z "Doliny Limonki"


23 lutego bieżącego roku w godzinach wieczornych wybraliśmy się do hodowli owczarków belgijskich tervueren w Rybniku, pod przydomkiem "Dolina Limonki". 30 stycznia na świat przyszło czterech, pięknych panów. Z ich hodowcą znam się już jakiś ponad rok. poznaliśmy się na treningach agility w Rybniku oraz na festynie wspólnie prowadziliśmy pokaz psich sztuczek, posłuszeństwa sportowego oraz agility. Pan Jurek jest właścicielem suczki tervika - Viki. Obecnie ma ona pięć lat. Jest ona córką dobrze znanej suni w świecie latających dekli. Mama to Jadzka (Joswin z Wiedźmińskiej Stajni) która wraz z Martą uczestniczyła na DCDC Warszawa we wrześniu 2009 roku w kategorii young dogs oraz na DCDC Wrocław w maju 2010 zajęły V lokatę w kategorii Super Open i w Poznaniu również zajęły V lokatę. Jednym z największych jej osiągnięć jest II lokata na finałach krajowych DCDC w Warszawie. Filmik oraz więcej informacji na temat osiągnięć Jadzki i Viki możecie znaleźć o tutaj
Więc zostałyśmy zaproszone na obejrzenie małych szczeniaków, dokładnie w dzień kiedy ukończyły zaledwie 3,5 tygodnia. Byłam mega podekscytowana tym wyjazdem, bardzo chciałam wreszcie zobaczyć te małe kluseczki na żywo, patrząc jeszcze na to jaką mają wspaniałą matkę. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, czyli jakieś 15 minut drogi autem zastaliśmy Viki na podwórku, a maluchy niestety nie mogły jeszcze wyjść na dwór, ze względu na panujące na zewnątrz dość niskie temperatury. Tych czterech przystojnych chłopców od razu skradło moje serce, mówiąc krótko zakochałam się w nich. Tak, to zdecydowanie była miłość od pierwszego wejrzenia. Każdy z nich posiadał obróżkę w innym kolorze oraz imię ( Avatar -  niebieski, Astar - zielony, Aber - czerwony, Asner - żółty). Na miejsce wzięłam również kilka szarpaków Dog's craft by wonder dog, ale zainteresowanie nimi było niewielkie, ze względu na dość wczesny wiek. Oczywiście pieski chwytały szarpaki z ciekawości, ale raczej na tym się kończyło. Jak na fotografa przystało porobiłam kilkanaście zdjęć oraz udało mi się nakręcić i zmontować najsłodszy film na moim kanale na Youtube. Zachęcam do obejrzenia, link znajduje się na końcu posta!
Socjalizacja
Jednym z przyszłych właścicieli tervików będzie bardzo znany instruktor szkolenia psów - pani Anna Biziorek. Prowadzi ona ARGOS - Centrum Edukacji Kynologicznej oraz jest autorką dwóch słynnych książek o psach: "Psy rasowe" oraz "Szkolenie psa". Dodatkowo mali panowie są dobrze socjalizowani, co tydzień poznają coraz to nowe rzeczy. Filmiki możecie znaleźć tutaj i tu.
Sądzę, że wizyta w "Dolinie Limonki" kompletnie zmieniła moje zdanie co do drugiego, wymarzonego psa. Zawsze, ale to zawsze chodził mi po głowie border collie, ze względu na duże predyspozycje w psich sportach i ogólnie o pracę z człowiekiem.  Border oczywiście jest w planach, nie da się zaprzeczyć, ale na pewno nie będzie on tym "wymarzonym" (więcej rozważań o drugim psie już niedługo na blogu). Nie należę do osób szybko zmieniających zdanie. Porównałam pracę tych obydwu ras i belgi okazały się tymi, które najbardziej sprostały by moim oczekiwaniom. Strasznie żałuję, że tak niewiele osób je docenia. W gruncie rzeczy to naprawdę niewiarygodne psy. Zobaczcie o ten film. Bardzo fajnie byłoby, gdyby stały się one bardziej popularne. Zapraszam na filmik i zdjęcia z kluseczkami oraz na fanpage i stronę