14 lis 2015

Warsztaty sztuczkowe

Jeżeli śledzicie fanpage Sashy, to pewnie Wam wiadomo, że 31 października i 17 października byłyśmy na warsztatach sztuczkowych w MADzone. Stwierdziłam, że opiszę jak mniej więcej na takich warsztatach wygląda i jak zachowywała się Sasha oraz co takiego trenowałyśmy. Może rozpocznę od pierwszych warsztatów - 17 października.
To było nasze drugie szkolenie o tematyce sztuczkowej i drugie prowadzone przez bardzo dobrze znaną nam osobę - Patrycję. Byłam wtedy bardzo podekscytowana, ponieważ nie wiedziałam kto jeszcze się tam wybiera ( no oprócz Martyny i Morisa widocznych na powyższym zdjęciu) poza moją ekscytacją martwiłam się także o Sashę, aby podczas naszego wejścia była chętna do nauki i się nie rozpraszała. Pierwszą sztuczkę, jaką chciałyśmy się nauczyć i jaka od dawna chodziła mi po głowie to było hopsanie w miejscu. Wybrałam ten trik, ponieważ jest on dla mnie bardzo widowiskowy (szczególnie w wykonaniu Sorina) i prawie w ogóle nie miałam koncepcji jak tego nauczyć. Sesja ta przebiegła nam znakomicie, wedle moich oczekiwań i chyba sądzę, że dobrze, że jej w przeddzień nie dałam nic do jedzenia, a na dodatek mała ćwiczyła za pyszną wątróbkę - kto by się nie oparł takiej pokusie??? 
  Na drugiej sesji miałyśmy kontynuować siupanie, owszem było tak lecz po około 5 minutach Sasha była trochę zmęczona i przez 5 kolejnych minut próbowałyśmy chodzić na przednich łapach. Nie zaliczyłabym tej sesji do bardzo udanych, bo Sasha za bardzo się rozpraszała. Myślę, że powodem głównie było przejedzenie się wątróbką (dawałam jej bardzo duże kęsy) i to spowodowało, że nie miała takiego zapału do pracy ze mną.
     Trzecie wejście było "Okay". Chciałam, aby Sasha nauczyła się sztuczki tzw. "Damą" polegającej na tym, że pies w pozycji siedzącej zakłada np. lewą łapkę na prawą (nie ukrywam, że wygląda to rozczulająco). Podczas tej sesji byłam z niej dumna - fajnie mi ten geniusz pracował oraz fajnie się skupiał :) Bonusem i dobrą wiadomością jest to, że Sasha w tej chwili już potrafi dawać łapkę na łapkę!
31 października po raz drugi wybrałyśmy się do MADzone - dog training center. pierwszą sztuczką jaką ćwiczyłyśmy było znowu siupanie. Niestety początek sesji nie zapowiadał się obiecująco - Sasha naprawdę mocno się rozpraszała i nie potrafiła się skupić, na szczęście udało mi się opanować sytuację. Przez dwa tygodnie (od 17 października do 31 października) ćwiczyłam z Sashą regularnie te skoki i najbardziej zmotywowały mnie do pracy te słowa Patrycji  "Widać efekty po tych dwóch tygodniach". Drugą sztuczką miał być wstyd, ale trwał on z jedną minutę - Sasha niespodziewanie stwierdziła, że nie będzie chciała ze mną współpracować i uciekła na dwór, dałam jej spokój, ponieważ jednoznacznie było widać, że prowadzenie tej sesji w tym momencie byłoby nierealne. Po godzinie znowu próbowałyśmy, ale tym razem z inną sztuczką - chowaniem głowy. W środku w MADzone mała znowu nie chciała zatem poszłyśmy na dwór. Na szczęście tam jakoś udało nam się przeprowadzić sesję. W chwili obecnej Sasha prawie już potrafi tę sztuczkę :)
Przyszła kolej na ostatnią sesję, na której chciałam nauczyć Sashę ruszania głowy na "tak" albo na "nie". Szczerze powiedziawszy wyszła ona dobrze, jeżeli miałabym ją porównać do poprzednich sesji. Tak czy owak jestem z niej dumna, mała odwaliła kawał dobrej roboty i jestem jej za to bardzo wdzięczna.
Podsumowując te dwa dni bardzo zmotywowały mnie do dalszej współpracy z Sashą, poznałam tam wielu ciekawych ludzi i w pełni normalnych jak dla mnie, którzy wiedzą jak bardzo to ten pies jest do mnie ważny w moim życiu. Ponadto ogromnie wzbogaciłam swoją wiedzę i nauczyłam Sashę w tak szybkim tempie, aż dwóch sztuczek! Nie ukrywam, ze na pewno wybierzemy się do MADzone do tego "magicznego" miejsca. Na tą zimę odpuścimy sobie  ze względu na to, że musimy doszlifować te umiejętności, które udało nam się nabyć, a jest ich dużo i liczę na to, że przez zimę uda nam się z tym wszystkim wyrobić. Nie ukrywam , że przed nami dużo ciężkiej pracy, ale staram się do tego podchodzić optymistycznie. Jak już wcześniej wspomniałam nasz wielki powrót madzonowy zaplanowany jest wczesną wiosną. Będę tam chciała nauczyć na pewno Sashę chodzenia lub stania na przednich łapach, ale ciii... i liczę na to, ze uda nam się tego dokonać. Teraz może pora na małą fotorelację , bo trochę się rozpisałam! I jeszcze jedno! Pod postem znajdziecie linki do filmików z warsztatów, ukazujące jak mniej, więcej one wyglądają. Ciao!