30 wrz 2015

Szarpuś Best Tug Toys

Czy posiadacie psa, który uwielbia się bawić ze swoim właścicielem, a konkretnie czy wasz pies uwielbia bawić się w przeciąganie? Jeżeli tak to zachęcam Was do przeczytania dzisiejszej recenzji dotyczącej super według Saszy szarpaka, który uatrakcyjni każdy trening, posłuży jako nagroda w agility lub zmotywuje psa do różnego rodzaju ćwiczeń. Do dzieła!
Na początku września dostałyśmy od firmy Pies Potrafi szarpak polarowy. Jestem mile zaskoczona, ponieważ wreszcie mamy przyjemność testowania zabawki :)
Kilka słów od producenta:
"Wspólna zabawa jest fundamentem budowania dobrej relacji  ze zwierzęciem, co jest podstawą szkolenia metodami pozytywnymi.
Zabawkę możesz wykorzystać jako motywator - podczas wykonywania komend, nauki chodzenia przy nodze czy przywołania.
Pamiętaj - nigdy nie rzucaj zabawki psu na pożarcie - ta zabawka służy do wspólnej zabawy z psem i właśnie ten fakt czyni ją atrakcyjną w oczach psa. Rzucona psu do samodzielnej zabawy szybko się znudzi lub zostanie zniszczona.
Jeżeli poświęcisz psu czas i będziesz się z nim bawił, a także w zabawę wplatał trening komend, zaangażowanie zwierzęcia na współpracę z Tobą będzie rosło. Spróbuj i sam się przekonaj!"
Co sądzi Sasza?
Jak Wam wiadomo - nie zawsze jest u nas tak dobrze z motywacją, choć jedynymi z ulubionych zabawek są właśnie szarpaki. 
Jednakże szarpak Best Tug Toys sprawdza się u nas rewelacyjnie. Czy do agility, czy do sztuczek Sasza bardzo ładnie się na niego nakręca. Bardzo podoba mi się połączenie koloru niebieskiego i żółtego. Dzięki tak wyrazistym barwom, szarpak ten będzie widoczny na dużych odległościach. Sasza należy do destruktorów, czyli psów, które w mgnieniu oka potrafią zniszczyć jakąś rzecz, lecz splot jest tak bardzo silny, że Sasza nie daje rady. Kolejną zaletą jest to, że  łatwo jest złapać Saszy szarpaka np. przez kolano. Muszę podkreślić, że nie każdą zabawkę się tak "fajnie" psu łapie (Saszy xd). Szarpak dość mocno się ubrudził, błoto, ślina zrobiły swoje, ale nic trudnego. Wkładam do pralki i jest jak nowy! Zatem u Saszy zdał egzamin, ale zapewne jesteście ciekawi, jak tam on się trzyma po zetknięciu z borderem. Posłuchajcie!
Co twierdzi border collie?
Szarpać miał przyjemność Milo border collie (prawie xd) brat Saszy. Co on na to? Zdecydowanie jest dla niego za krótki! Ale nic straconego dla właścicieli dużych psów, w sklepie dostępny jest również szarpak w rozmiarze L!
Ogółem u Mila sprawdził się fantastycznie i o dziwo... nadal jest cały! Nic nie wystaje, szarpak wygląda identycznie, tak jak przed testowaniem więc za trwałość ma u nas wielkiego plusa. Kiedy w Saszowej i Milowej "klawiaturze" wylądowała zabawka z biedronki za pięć złotych to wystarczyło zaledwie kilka sekund, aby przestała ona istnieć.
Podsumowując
Dla Saszy długość szarpaka jest jak najbardziej odpowiednia. Jest on bardzo miły, przyjemny w dotyku i w psiej paszczy. Kolory są znośne. Dla border collie jest on oczywiście za krótki, ale jak już wcześniej wspomniałam dostępne są większe rozmiary. Szarpak ten jest jednym z najlepszych zabawek jaką psiaki miały w swoich jadaczkach. Ma on wiele zastosowań i co więcej świetnie sprawdza się jako motywator do treningów, czy po prostu posłuży jako wzmocnienie relacji człowiek+pies. Gorąco polecamy!
Serdecznie dziękujemy za współpracę!
Szarpak ten jak i inne możecie zakupić tutaj oraz zachęcamy do odwiedzania fanpejdża klik.



8 wrz 2015

Wakacje 2015

Jak nam wiadomo, wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Tak było w przypadku tegorocznych wakacji. Pełno czasu wolnego, odpoczynku, relaksu. Tak mniej więcej dwumiesięczna przerwa od szkoły nam przeleciała. Jednakże oprócz lenistwa i błogiego wypoczynku regularnie ćwiczyłyśmy agility oraz uczyłyśmy się nowych sztuczek, powtarzałyśmy komendy, spotykałyśmy się ze znajomymi jaki i również miałyśmy przyjemność wystąpić, zaprezentować nasz drugi w sumie występ publiczny. Składał się on oczywiście ze sztuczek i toru przeszkód. Chciałyśmy wykorzystać wakacje w stu procentach, ale moim zdaniem brakowało nam jeszcze więcej spotkań z psiarzami, może jakiegoś seminarium, szkolenia, czy wyjazdu więc już mam plan na kolejne wakacje, aby były maksymalnie wykorzystane. Zatem już nie będę narzekać i przejdę do sedna sprawy oraz postaram się opisać co takiego znaczącego wydarzyło się w te wakacje. Jednej sprawy jednak najbardziej mi brakowało: morza i piasku. Tam Sasza nie miała jeszcze przyjemności być, ale nic straconego. Poczekamy, może następnym razem się uda gdzieś o wiele dalej wspólnie wyruszyć:)
No to zaczynamy!
27 lipca i 3,10 oraz 24 sierpnia uczęszczałyśmy do Rybnickiego Klubu Agility z reguły po godzinie dziewiętnastej ze względu na nieziemskie upały. Nie będę tu się rozpisywać, ponieważ więcej informacji znajdziecie tutaj
30 lipca - 2 sierpnia wyjazd do Kamesznicy, Piekar i Tarnowskich Górach. Pierwsze, krótkie wakacje Saszy wtedy się odbyły! Góry, lasy, rzeki, czyste powietrze, wieś, łąki to idealne słowa opisujące Kamesznicę. Więcej informacji znajdziecie tu

Teraz przejdźmy do szkolenia. Dat zaznajomienia tych sztuczek nie pamiętam, ale warto wspomnieć o nich, bo przed wakacjami było sporo problemów z nauką. Pierwszą sztuczkę jaką Sasza opanowała to zawijanie się w kocyk. Turlanie  (aby nauczyć psa tej sztuczki niezbędna jest tutaj nauka turlania) Sasza już potrafiła, a trzymanie przedmiotów w pysku udało nam się na szczęście ogarnąć w ostatnich dniach roku szkolnego. Zatem w wakacje nauczenie tego triku było o wiele mniej etapowe, a wręcz banalne. Sasza szybko zajarzyła o co chodzi. Następną sztuczką było tulenie pluszaka. Z tym miałyśmy największy problem. Z obejmowaniem palika poszło naprawdę gładko, ale z pluszakiem musiałam czekać prawie miesiąc. Następnie wpadłam na pomysł, aby w pozycji proszącej łapała piłkę. Zajęło jej to niecałą... minutę. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, ponieważ są to bardzo, ale to bardzo trudne sztuczki, a udało nam się ich nauczyć jeszcze przez wakacje. Dodatkowo powoli, małymi kroczkami uczymy się nasuwania kółek na drążek, lecz przed nami jeszcze długa droga została :)  


                                                                                 
W sierpniu miałyśmy również przyjemność jeszcze raz spotkać się z Tatianą i Shelby (border collie). Pierwszy raz poznałyśmy się na seminarium z Patrycją i oczywiście nie mogło by się nie obyć bez spotkania numer dwa :) Sasza miała w tym dniu tak wielkiego focha na mnie, że trenuję Shelby, a nie ją i większość spędziła czasu w klatce. Poćwiczyłyśmy psi fitness, posztuczkowałyśmy, potrenowałyśmy trochę agility, frisbee oraz się OBIjałyśmy. Jednym zdaniem wszystkiego po trochu :) 


    
Króciutko podsumowując
Jeżeli mam być szczera: było nudno. Za dużo siedziałyśmy w domu. Oczywiście postanowiłam sobie, że w następne wakacje będzie lepiej, ciekawiej i aktywniej. Więcej wszystkiego pomijając sztuczki. Jak wcześniej wielokrotnie wspominałam o spotkaniach składam pytanie Wam czy w następne wakacje bylibyście chętni na spacer, spotkanie? Dajcie znać! Na koniec koniecznie obejrzyjcie film wakacje 2015! Miłego oglądania!