Jaj przepięknie malowanych, świąt słonecznie roześmianych, w poniedziałek dużo wody, zdrowia, szczęścia oraz zgody z okazji Wielkiej Nocy wszystkim czytelnikom bloga Magda życzy ;)
27 mar 2016
20 mar 2016
Zima 2016
Jak ten czas szybko nam zleciał! Pamiętam, że niedawno przecież temu była jesień, nowy rok szkolny, początki zimy, święta, nowy rok, a tu już mamy wiosnę! Jak zawsze, pod koniec każdej pory roku dodaję na naszego jutuba filmik podsumowujący naszą pracę, osiągnięcia czy wyjazdy. Szczerze powiedziawszy nie mogę zaliczyć zimy 2016 do udanych. Cały prawie czas siedziałyśmy w domu lub chodziłyśmy na krótkie spacery. Co do mnie to byłam tylko raz odwiedzić szczeniaki w hodowli "Dolina Limonki". Nie byłyśmy na żadnym seminarium, spacerze grupowym, wystawie. Na dodatek w styczniu dopadło mnie lenistwo i opuściłam się w blogowaniu, ale w porę obudziłam się i od drugiej połowy lutego posty są regularnie co tydzień. Spokojnie, to wszystko już z tych gorszych spraw. Tegoroczna zima okazała się być bardzo sztuczkowa. Sasha nauczyła się chodzić na przednich łapach (no jeszcze z pomocą naprowadzania mojej ręki, ale staram się ją stopniowo eliminować) nauczyłyśmy się sztuczki head, słonik (kręcenie się na przykład na pudełku), przysiady. Poza tym dużo ćwiczyłyśmy na piłkach, głownie wieczorami. Tu się pojawia wielki mankament zimy - bardzo szybko robi się ciemno. Na domiar złego tegoroczna zima była mało śnieżna, a temperatury były niskie. Na szczęście będzie już lepiej, w końcu wiosna nadchodzi, a z nią dłuższe dni i wyższe temperatury, więc więcej czasu będziemy spędzały na zewnątrz. Oby nadchodząca wiosna okazała się zdecydowanie lepsza od zimy. Choć zapowiada się bardzo obficie jeżeli chodzi o wyjazdy, szkolenia. Mamy zaplanowane dwa seminaria (sztuczkowe i frisbowe), wystawę w Rybniku, dużo spacerów ze znajomymi oraz nasze pierwsze, treningowe zawody agility! Będzie się działo! Na sam koniec zapraszam na filmik podsumowujący zimę. Nie jest on taki jak sobie zaplanowałam, ponieważ kilka scen zimowych nie wiadomo jak zniknęły. Link poniżej :)
14 mar 2016
Head
W planach na rok 2016 miałam między innymi nauczyć Sashę sztuczki head, czyli utrzymywania zabawek na głowie. Dopiero teraz fatyguję się do napisania co nie co o nauce tej sztuczki oraz efektach pracy nad nią, czyli około prawie dwóch miesiącach zmagań z jej nauczeniem. Oczywiście licząc drobniutkie przerwy, takie jak mój prawie tygodniowy wyjazd, który niestety odbył się bez Sashy, a więc możliwości do praktykowania tej sztuczki nie było.
Najtrudniejszą częścią nauki tej sztuczki (w przeciwieństwie do innych trików) było to, że początek był nie łatwy. Wnioskując po minie małej, będącej mniej więcej po pierwszej sesji: "Mamo ciebie chyba pogięło, abym to tak trzymała na głowie, mamo to spadnie!". Nie da się ukryć, że było bardzo ciężko. Na początek zaczynałam od postawienia na jej kufie zwykłej karty z talii. Potem próbowałam zrobić jeden, malutki kroczek od niej, ale kończyło się to porażką. Najprawdopodobniej przy początkach dla Sashki mogło być to bardzo nieprzyjemne odczucie, mając coś na głowie, a na dodatek nie można było tego strącić. Jednakże w późniejszym czasie okazało się, że po prostu wystarczyło tylko (a może aż) trochę cierpliwości i czasu, żebym mogła na przykład dodać już całą talię kart na jej głowę i odsunąć się od niej na więcej niż jeden krok. Oficjalnie zakończyłyśmy ostatni etap tej sztuczki wtedy, kiedy udało nam się dojść już do utrzymywania piłki.
Starałam się o urozmaicanie przedmiotów znajdujących się na jej głowie, w przykładzie o klikier (bez którego z pewnością nawet do tej pory Sasha by tej sztuczki nie ogarnęła) o świeczkę (spokojnie nie zapalałam jej), telefon, jakąś małą książkę, długopis, piłki na nogach, czy zwykłe piłki. Za niedługi czas nabędziemy KONGa, którego również będziemy utrzymywać. Chodzi mi po głowie jeszcze jeden pomysł, taki zaliczany raczej do tych "level hard", a mianowicie o utrzymywanie obiektywu, czyli "słoika" na kufie. Po pewnym czasie wybiłam to sobie z głowy, nawet jeżeli udałoby nam się wyuczyć tego do perfekcji. Nigdy nie wiadomo kiedy w danym momencie, nagle nasz pies nie usłyszy jakiegoś huku, wrzasku. To właśnie może naszego psa bardzo zdekoncentrować, rozproszyć i wtedy będzie tylko "bam" oraz łezki nad prawdopodobnym uszkodzeniem obiektywu. Zaawansowaną wersją tego triku jest również trzymanie jedzenia na głowie. To bardzo korci psa, ten zapach smakołyków, bądź czego tam podczas sesji używacie.
Kolejną częścią są rozproszenia. Kiedy już ładnie młoda trzymała to coś na głowie to ja, żeby upewnić się czy wytrzyma rzucałam jej na ziemię smakołyki, ulubione zabawki i inne oraz okrążałam ją lub wychodziłam z pokoju. Po pracy w rozproszeniach przyszła mi na myśl jeszcze jedna sprawa. A gdyby tak Sasha headowała prosząc? Prawie, że nie możliwie stało się możliwe, aczkolwiek niestety nie mogę wam tego teraz udowodnić, ponieważ idealnie wtedy kiedy już za to się zabierałam rozładował mi się aparat. Krótko mówiąc udało nam się zrobić nietypowego susła, bez dowodu. Na pewno w późniejszym czasie dodam fotki czy filmik o to się nie bójcie. Oglądając zdjęcia lub filmik poniżej mogliście zauważyć pewną rzecz - dlaczego Sashowe uszy podczas tej umiejętności są mocno przechylone w tył? Otóż dzieje się tak, ponieważ Sasha przechyla głowę do tyłu, a one automatycznie również. Może to wiedzieliście już, ale ja dla pewności wspominam o tym, żeby później nie było, że ona tak robi, bo jest "maltretowana" :P Powolutku dobiegamy do końca postu, a więc ja tradycyjnie zapraszam na kolejny filmik, którego link znajduje się poniżej.
Najtrudniejszą częścią nauki tej sztuczki (w przeciwieństwie do innych trików) było to, że początek był nie łatwy. Wnioskując po minie małej, będącej mniej więcej po pierwszej sesji: "Mamo ciebie chyba pogięło, abym to tak trzymała na głowie, mamo to spadnie!". Nie da się ukryć, że było bardzo ciężko. Na początek zaczynałam od postawienia na jej kufie zwykłej karty z talii. Potem próbowałam zrobić jeden, malutki kroczek od niej, ale kończyło się to porażką. Najprawdopodobniej przy początkach dla Sashki mogło być to bardzo nieprzyjemne odczucie, mając coś na głowie, a na dodatek nie można było tego strącić. Jednakże w późniejszym czasie okazało się, że po prostu wystarczyło tylko (a może aż) trochę cierpliwości i czasu, żebym mogła na przykład dodać już całą talię kart na jej głowę i odsunąć się od niej na więcej niż jeden krok. Oficjalnie zakończyłyśmy ostatni etap tej sztuczki wtedy, kiedy udało nam się dojść już do utrzymywania piłki.
Starałam się o urozmaicanie przedmiotów znajdujących się na jej głowie, w przykładzie o klikier (bez którego z pewnością nawet do tej pory Sasha by tej sztuczki nie ogarnęła) o świeczkę (spokojnie nie zapalałam jej), telefon, jakąś małą książkę, długopis, piłki na nogach, czy zwykłe piłki. Za niedługi czas nabędziemy KONGa, którego również będziemy utrzymywać. Chodzi mi po głowie jeszcze jeden pomysł, taki zaliczany raczej do tych "level hard", a mianowicie o utrzymywanie obiektywu, czyli "słoika" na kufie. Po pewnym czasie wybiłam to sobie z głowy, nawet jeżeli udałoby nam się wyuczyć tego do perfekcji. Nigdy nie wiadomo kiedy w danym momencie, nagle nasz pies nie usłyszy jakiegoś huku, wrzasku. To właśnie może naszego psa bardzo zdekoncentrować, rozproszyć i wtedy będzie tylko "bam" oraz łezki nad prawdopodobnym uszkodzeniem obiektywu. Zaawansowaną wersją tego triku jest również trzymanie jedzenia na głowie. To bardzo korci psa, ten zapach smakołyków, bądź czego tam podczas sesji używacie.
Kolejną częścią są rozproszenia. Kiedy już ładnie młoda trzymała to coś na głowie to ja, żeby upewnić się czy wytrzyma rzucałam jej na ziemię smakołyki, ulubione zabawki i inne oraz okrążałam ją lub wychodziłam z pokoju. Po pracy w rozproszeniach przyszła mi na myśl jeszcze jedna sprawa. A gdyby tak Sasha headowała prosząc? Prawie, że nie możliwie stało się możliwe, aczkolwiek niestety nie mogę wam tego teraz udowodnić, ponieważ idealnie wtedy kiedy już za to się zabierałam rozładował mi się aparat. Krótko mówiąc udało nam się zrobić nietypowego susła, bez dowodu. Na pewno w późniejszym czasie dodam fotki czy filmik o to się nie bójcie. Oglądając zdjęcia lub filmik poniżej mogliście zauważyć pewną rzecz - dlaczego Sashowe uszy podczas tej umiejętności są mocno przechylone w tył? Otóż dzieje się tak, ponieważ Sasha przechyla głowę do tyłu, a one automatycznie również. Może to wiedzieliście już, ale ja dla pewności wspominam o tym, żeby później nie było, że ona tak robi, bo jest "maltretowana" :P Powolutku dobiegamy do końca postu, a więc ja tradycyjnie zapraszam na kolejny filmik, którego link znajduje się poniżej.
6 mar 2016
Z wizytą u klusek z "Doliny Limonki"
Więc zostałyśmy zaproszone na obejrzenie małych szczeniaków, dokładnie w dzień kiedy ukończyły zaledwie 3,5 tygodnia. Byłam mega podekscytowana tym wyjazdem, bardzo chciałam wreszcie zobaczyć te małe kluseczki na żywo, patrząc jeszcze na to jaką mają wspaniałą matkę. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, czyli jakieś 15 minut drogi autem zastaliśmy Viki na podwórku, a maluchy niestety nie mogły jeszcze wyjść na dwór, ze względu na panujące na zewnątrz dość niskie temperatury. Tych czterech przystojnych chłopców od razu skradło moje serce, mówiąc krótko zakochałam się w nich. Tak, to zdecydowanie była miłość od pierwszego wejrzenia. Każdy z nich posiadał obróżkę w innym kolorze oraz imię ( Avatar - niebieski, Astar - zielony, Aber - czerwony, Asner - żółty). Na miejsce wzięłam również kilka szarpaków Dog's craft by wonder dog, ale zainteresowanie nimi było niewielkie, ze względu na dość wczesny wiek. Oczywiście pieski chwytały szarpaki z ciekawości, ale raczej na tym się kończyło. Jak na fotografa przystało porobiłam kilkanaście zdjęć oraz udało mi się nakręcić i zmontować najsłodszy film na moim kanale na Youtube. Zachęcam do obejrzenia, link znajduje się na końcu posta!
Socjalizacja
Jednym z przyszłych właścicieli tervików będzie bardzo znany instruktor szkolenia psów - pani Anna Biziorek. Prowadzi ona ARGOS - Centrum Edukacji Kynologicznej oraz jest autorką dwóch słynnych książek o psach: "Psy rasowe" oraz "Szkolenie psa". Dodatkowo mali panowie są dobrze socjalizowani, co tydzień poznają coraz to nowe rzeczy. Filmiki możecie znaleźć tutaj i tu.
Sądzę, że wizyta w "Dolinie Limonki" kompletnie zmieniła moje zdanie co do drugiego, wymarzonego psa. Zawsze, ale to zawsze chodził mi po głowie border collie, ze względu na duże predyspozycje w psich sportach i ogólnie o pracę z człowiekiem. Border oczywiście jest w planach, nie da się zaprzeczyć, ale na pewno nie będzie on tym "wymarzonym" (więcej rozważań o drugim psie już niedługo na blogu). Nie należę do osób szybko zmieniających zdanie. Porównałam pracę tych obydwu ras i belgi okazały się tymi, które najbardziej sprostały by moim oczekiwaniom. Strasznie żałuję, że tak niewiele osób je docenia. W gruncie rzeczy to naprawdę niewiarygodne psy. Zobaczcie o ten film. Bardzo fajnie byłoby, gdyby stały się one bardziej popularne. Zapraszam na filmik i zdjęcia z kluseczkami oraz na fanpage i stronę
27 lut 2016
Jam jest infoholik
Nie potrafisz wytrzymać jednego dnia bez Facebooka, wiadomości czerpiesz z sieci, bieżące wydarzenia komentujesz na forach internetowych, a zakupy najchętniej robisz na Allegro? Uważaj, masz spore zadatki na infoholika!
W poprzednim poście wspominałam co nie co o moim lenistwie. Bardzo długo zastanawiałam się czy nie zrobić kontynuacji tego postu. Oczywiście w późniejszym czasie na pewno się pojawi, ale dzisiaj nadeszła pora na tematy dotyczące uzależnień. W takim razie bez przedłużania, zacznijmy!
Czy grozi ci siecioholizm?
Jeżeli pięć lub więcej z poniższych zdań opisują twoje zachowanie, zastanów się dobrze, czy aby nie jesteś uzależniony:
1. Często niecierpliwie czekam na kolejną sesję w internecie, co traktuję jako świetną rozrywkę.
2. Coraz więcej czasu spędzam w internecie.
3. Wielokrotnie podejmowałem nieskuteczne próby ograniczenia czasu, który spędzam w internecie.
4. Czuję się zdenerwowany i łatwo się irytuję, kiedy ktoś próbuje ograniczyć mi dostęp do internetu.
5. Coraz częściej spędzam więcej czasu w internecie, niż planowałem.
6. Nieraz ryzykowałem utratę ważnego związku lub pracy z powodu internetu.
7. Zdarzyło mi się kiedyś okłamać bliską osobę, aby ukryć, że właśnie spędzam czas w sieci.
8. Internet to dla mnie czasami sposób na ucieczkę od problemów lub na rozładowanie złego nastroju.
Czy internet może zabić?
"Epidemia uzależnień najbardziej odczuwalna jest w Azji, zwłaszcza w Japonii i Korei Południowej, dlatego w wielu krajach na bieżąco monitoruje się skalę problemu. Zajmują się tym zarówno uniwersytety, jaki i wyspecjalizowane ośrodki badawcze. Na początku 2012 roku zespół psychologów z siedmiu chińskich uczelni przeprowadził badania na grupie uzależnionych nastolatków, którzy trafili na terapię. Pacjentom zrobiono tomografię, by sprawdzić, jaki wpływ na mikrostruktury mózgu ma zbyt długie przesiadywanie przed komputerem. Wnioski okazały się zatrważające. Uzależnienie od internetu wpływa tak samo destrukcyjnie na nasz mózg jak heroina i alkohol!" Sporo informacji w tym poście wzorowałam na artykule Kamila Nadolskiego z miesięcznika "Sekrety Nauki" (2/2013). Podsumowując. Spróbujmy sobie teraz zrobić taki swój osobisty rachunek sumienia i sami postarajmy się odpowiedzieć na pytanie: Czy jestem uzależniony? :)
W poprzednim poście wspominałam co nie co o moim lenistwie. Bardzo długo zastanawiałam się czy nie zrobić kontynuacji tego postu. Oczywiście w późniejszym czasie na pewno się pojawi, ale dzisiaj nadeszła pora na tematy dotyczące uzależnień. W takim razie bez przedłużania, zacznijmy!
Czy grozi ci siecioholizm?
Jeżeli pięć lub więcej z poniższych zdań opisują twoje zachowanie, zastanów się dobrze, czy aby nie jesteś uzależniony:
1. Często niecierpliwie czekam na kolejną sesję w internecie, co traktuję jako świetną rozrywkę.
2. Coraz więcej czasu spędzam w internecie.
3. Wielokrotnie podejmowałem nieskuteczne próby ograniczenia czasu, który spędzam w internecie.
4. Czuję się zdenerwowany i łatwo się irytuję, kiedy ktoś próbuje ograniczyć mi dostęp do internetu.
5. Coraz częściej spędzam więcej czasu w internecie, niż planowałem.
6. Nieraz ryzykowałem utratę ważnego związku lub pracy z powodu internetu.
7. Zdarzyło mi się kiedyś okłamać bliską osobę, aby ukryć, że właśnie spędzam czas w sieci.
8. Internet to dla mnie czasami sposób na ucieczkę od problemów lub na rozładowanie złego nastroju.
Czy internet może zabić?
"Epidemia uzależnień najbardziej odczuwalna jest w Azji, zwłaszcza w Japonii i Korei Południowej, dlatego w wielu krajach na bieżąco monitoruje się skalę problemu. Zajmują się tym zarówno uniwersytety, jaki i wyspecjalizowane ośrodki badawcze. Na początku 2012 roku zespół psychologów z siedmiu chińskich uczelni przeprowadził badania na grupie uzależnionych nastolatków, którzy trafili na terapię. Pacjentom zrobiono tomografię, by sprawdzić, jaki wpływ na mikrostruktury mózgu ma zbyt długie przesiadywanie przed komputerem. Wnioski okazały się zatrważające. Uzależnienie od internetu wpływa tak samo destrukcyjnie na nasz mózg jak heroina i alkohol!" Sporo informacji w tym poście wzorowałam na artykule Kamila Nadolskiego z miesięcznika "Sekrety Nauki" (2/2013). Podsumowując. Spróbujmy sobie teraz zrobić taki swój osobisty rachunek sumienia i sami postarajmy się odpowiedzieć na pytanie: Czy jestem uzależniony? :)
24 lut 2016
Lenistwo - choroba XXI wieku?
Zapewne jesteście ciekawi w czym tytuł tego posta ma związek z Sashą. Otóż tak praktycznie mówiąc to nic. Dzisiejsze kilkanaście zdań będzie związanych ściśle ze mną, a mianowicie z moją "chorobą".
Zauważyliście, że nowych postów na blogu jest coraz to mniej, ba nawet w ogóle! Coraz mniej zaczynam udzielać się na forach, fp, naszym kanale... i nie jest to spowodowane brakiem czasu, ponieważ codziennie znajdę go więcej niż pół godziny. Co za tym stoi? Jeden z moich największych wrogów - lenistwo! Z dnia na dzień jest ze mną gorzej - jedyne co robię to albo pełno godzin przesiaduję na fejsbukach lub o prostu oglądam telewizję. Jak sięgam pamięcią to kilka lat temu byłam kompletnie inna - zmotywowana, bardziej pomocna oraz odżywiałam się lepiej. Aktualnie jedyne co bym spożywała to czekoladę, frytki i piła colę w niezliczonych ilościach. Nagle, nie wiadomo skąd przyszedł do mnie taki moment olśnienia, wreszcie ocknęłam się i przejrzałam na oczy, że taki styl życia nie prowadzi do niczego dobrego. Pora wreszcie znaleźć odpowiedni lek na lenistwo, Lecz zanim to zrobię muszę poszukać jego źródła. Oczywiście takiej rewolucji nie przeprowadziłabym gdyby nie Sasha, to właśnie ona dała mi iskierkę nadziei, zmiany na lepsze. Jak już wcześniej wspomniałam takie nieróbstwo do niczego dobrego nie prowadzi. Mogą to potwierdzić moje oceny.
Przechodząc do sedna, już powoli wiem jakie podejmę pierwsze kroki w walce sama z sobą. Na pewno jak już nie będzie nic do roboty, a będę miała ochotę skorzystania z facebooka, to każdą minutę jaką miałabym przeznaczyć na niego, po prostu przeznaczyłabym na dodatkowy spacer z Sashą. Niby banał, ale dla osoby tak leniwej jak ja to już nie za bardzo. Po wielu rozważaniach w grę weszło również zablokowanie swoje konta na facebooku, na dzień, tydzień lub nawet miesiąc. Szczerze powiedziawszy to zaczyna się to w dużej mierze przeradzać w uzależnienie, ale o tym będzie w osobnym poście. Byłoby mi strasznie miło, gdyby moje próby przemiany również zmotywowały i was (oczywiście tych w podobnej sytuacji do mojej :P) do próby zabicia lenistwa. Może by tak zaraz po przeczytaniu tego postu ruszyć swoje szanowne cztery litery i na przykład wyjść z psem na dwór? To już pozostawiam wam.
Jeżeli chodzi o mnie to nawet chciałabym żyć w czasach, kiedy tych komputerów i telewizorów nie było. Ludzie nie byli wtedy aż tak leniwi, znajdowali czas na wiele rzeczy oraz zamiast siedzenia na tych fejsbukach po postu spędzali czas na świeżym powietrzu wraz ze znajomymi. Lepsze forma spędzania czasu, prawda? Teraz to gdy mama poprosi swoje dziecko,aby wreszcie wyszło na dwór, dziecko odpowie "Nie chce mi się. Poza tym ludzie czytali kiedyś o wiele więcej książek, co jest o wiele bardziej konstruktywniejszym zajęciem niż te całe gapienie się w ten durny monitor. Ba, czytanie książek wzbogaca nasze słownictwo, dodatkowo możemy się z nich dowiedzieć wiele mądrych rzeczy. Choć oczywiście z komputerów również można się wiele dowidzieć, nie zaprzeczam. Także zachęcam was do częstego odwiedzania biblioteki. Ja już kilka książek wypożyczyłam :D Podsumowując, starajmy się zwalczać lenistwo, bo ono do niczego dobrego nie prowadzi. Zawsze starajmy się odpowiednio zorganizować każdy dzień w roku, aby każda sekunda została fajnie wykorzystana. Nie siedźmy tyle na tych "internetach" bądź telewizorach. Zamiast tego poróbmy coś z naszym czworonożnym przyjacielem lub poczytajmy książkę lub po prostu pomóżmy komuś, a rezultaty tego będą bardzo owocne.
Postów tego typu będzie na pewno więcej. Mogą one wywołać wiele kontrowersji, aczkolwiek ja się tym zupełnie nie przejmuję. Robię to co lubię i nikt nie ma prawa zarzucać mi czegokolwiek. Zamiast tego głęboko wierzę w to, że dzięki tym postom wyciągnę z kanapy niejednego człowieka! Dziękuję serdecznie za wyrozumiałość i przeczytanie tego posta, do zobaczenia!
Zauważyliście, że nowych postów na blogu jest coraz to mniej, ba nawet w ogóle! Coraz mniej zaczynam udzielać się na forach, fp, naszym kanale... i nie jest to spowodowane brakiem czasu, ponieważ codziennie znajdę go więcej niż pół godziny. Co za tym stoi? Jeden z moich największych wrogów - lenistwo! Z dnia na dzień jest ze mną gorzej - jedyne co robię to albo pełno godzin przesiaduję na fejsbukach lub o prostu oglądam telewizję. Jak sięgam pamięcią to kilka lat temu byłam kompletnie inna - zmotywowana, bardziej pomocna oraz odżywiałam się lepiej. Aktualnie jedyne co bym spożywała to czekoladę, frytki i piła colę w niezliczonych ilościach. Nagle, nie wiadomo skąd przyszedł do mnie taki moment olśnienia, wreszcie ocknęłam się i przejrzałam na oczy, że taki styl życia nie prowadzi do niczego dobrego. Pora wreszcie znaleźć odpowiedni lek na lenistwo, Lecz zanim to zrobię muszę poszukać jego źródła. Oczywiście takiej rewolucji nie przeprowadziłabym gdyby nie Sasha, to właśnie ona dała mi iskierkę nadziei, zmiany na lepsze. Jak już wcześniej wspomniałam takie nieróbstwo do niczego dobrego nie prowadzi. Mogą to potwierdzić moje oceny.
Przechodząc do sedna, już powoli wiem jakie podejmę pierwsze kroki w walce sama z sobą. Na pewno jak już nie będzie nic do roboty, a będę miała ochotę skorzystania z facebooka, to każdą minutę jaką miałabym przeznaczyć na niego, po prostu przeznaczyłabym na dodatkowy spacer z Sashą. Niby banał, ale dla osoby tak leniwej jak ja to już nie za bardzo. Po wielu rozważaniach w grę weszło również zablokowanie swoje konta na facebooku, na dzień, tydzień lub nawet miesiąc. Szczerze powiedziawszy to zaczyna się to w dużej mierze przeradzać w uzależnienie, ale o tym będzie w osobnym poście. Byłoby mi strasznie miło, gdyby moje próby przemiany również zmotywowały i was (oczywiście tych w podobnej sytuacji do mojej :P) do próby zabicia lenistwa. Może by tak zaraz po przeczytaniu tego postu ruszyć swoje szanowne cztery litery i na przykład wyjść z psem na dwór? To już pozostawiam wam.
Jeżeli chodzi o mnie to nawet chciałabym żyć w czasach, kiedy tych komputerów i telewizorów nie było. Ludzie nie byli wtedy aż tak leniwi, znajdowali czas na wiele rzeczy oraz zamiast siedzenia na tych fejsbukach po postu spędzali czas na świeżym powietrzu wraz ze znajomymi. Lepsze forma spędzania czasu, prawda? Teraz to gdy mama poprosi swoje dziecko,aby wreszcie wyszło na dwór, dziecko odpowie "Nie chce mi się. Poza tym ludzie czytali kiedyś o wiele więcej książek, co jest o wiele bardziej konstruktywniejszym zajęciem niż te całe gapienie się w ten durny monitor. Ba, czytanie książek wzbogaca nasze słownictwo, dodatkowo możemy się z nich dowiedzieć wiele mądrych rzeczy. Choć oczywiście z komputerów również można się wiele dowidzieć, nie zaprzeczam. Także zachęcam was do częstego odwiedzania biblioteki. Ja już kilka książek wypożyczyłam :D Podsumowując, starajmy się zwalczać lenistwo, bo ono do niczego dobrego nie prowadzi. Zawsze starajmy się odpowiednio zorganizować każdy dzień w roku, aby każda sekunda została fajnie wykorzystana. Nie siedźmy tyle na tych "internetach" bądź telewizorach. Zamiast tego poróbmy coś z naszym czworonożnym przyjacielem lub poczytajmy książkę lub po prostu pomóżmy komuś, a rezultaty tego będą bardzo owocne.
Postów tego typu będzie na pewno więcej. Mogą one wywołać wiele kontrowersji, aczkolwiek ja się tym zupełnie nie przejmuję. Robię to co lubię i nikt nie ma prawa zarzucać mi czegokolwiek. Zamiast tego głęboko wierzę w to, że dzięki tym postom wyciągnę z kanapy niejednego człowieka! Dziękuję serdecznie za wyrozumiałość i przeczytanie tego posta, do zobaczenia!
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
"O, wypraszam to sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?
A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał?
A kto się w głowę podrapał?
A kto dziś zgubił kalosze?
O - o! Proszę!"
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
"Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika?
A nie pokazałem języka?
A nie chodziłem się strzyc?
To wszystko nazywa się nic?"
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
Nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,
Nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało,
Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,
Nie powiedział "dzień dobry", bo z tym za dużo roboty,
Nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,
Nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było szkoda.
Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,
Miał położyć się - nie zdążył - zasnął.
Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.
Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.
9 sty 2016
Noworoczne postanowienia
Miałam wcześniej dodać tego posta, ale dopiero teraz znajduję chwilę czasu, aby przedstawić Wam nasze postanowienia na rok 2016.
W przeciwieństwie do 2015 roku zawieszę poprzeczkę trochę wyżej, głównie jeżeli chodzi o agility i o sztuczki. Myślę, że tak jak w ubiegłym roku te postanowienia przedstawię w formie myślników.
Sztuczki które zamierzam nauczyć Sashę to:
- Stanie na przednich łapach na dysku sensorycznym (kilka sekund wystarczy)
- Chodzenie na przednich łapach bez naprowadzania moją ręką
- Head (rzeczy na jej głowie, samokontrola)
- Przysiady
- Bang
- Łapanie ogona
- Wchodzenia do swojej miski
- Waruj-Ukłon-Waruj
- Przechodzenie pod hula-hop
- Dwie łapy z boku
- Turlanie się z moich pleców
- Cop, cop na tylnych
- Slalom na przednich łapach
- Chodzenie na przednich dookoła np. moich nóg
- Słonik
Ze sztuczek to na tyle. Nie ukrywam, że jest tego dużo, ale uważam, że jak wszystko dobrze to sobie rozplanujemy i będę regularnie prowadziła sesje, to powinno się udać. Teraz napiszę postanowienia jeżeli chodzi o jakieś wydarzenia, sporty, zawody itp. :
- zamierzam się wybrać na około trzy seminaria w 2016 roku
- na treningowe zawody agility
- na pełno grupowych spacerów
- na Silesian Open do Czeladzi
- na treningi agility w Zabrzu
- oczywiście postanowiłam sobie, aby jeszcze częściej bywać w MADzone!
- oprócz tego zamierzam powiększyć nasz agilitowy tor i kolekcję zabawek, a konkretnie o zabawki Planet Dog!
- na koniec postanawiam sobie, aby średnio dwa razy w miesiącu dać posta na bloga :D
A Wy jakie macie plany na rok 2016? :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)